Aby ściśle trzymać się poniższego przepisu musicie czekać do jesieni … ale to oczywiście żart, bo są jeszcze grzyby mrożone, suszone, konserwowe, a równie dobrze możecie go zastosować do pieczarek, czy kurek – które kupicie świeże cały (lub prawie cały) rok.
W moim przepisie gotowanie rozpoczynamy od wyprawy do lasu … skąd przywozimy małe, śliczne, świeżutkie podgrzybki.
Potrzebujemy :
- grzyby (tak na prawdę dowolne – byle takie po których zjedzeniu obudzicie się następnego dnia)
- cebula
- przyprawy (pieprz, sól)
- śmietana
- masło/oliwa do smażenia
Grzyby kroimy – niezbyt drobno, lubię jak widać że to śliczny mały grzybek – i podsmażamy na łyżce masła, po kilku minutach dodajemy drobno pokrojoną cebulę. Całość solimy i dosyć mocno pieprzymy (przez małe „P”). Podsmażamy jeszcze kilkanaście minut i na koniec zabielamy śmietaną. Jeśli sos będzie za rzadki, możemy zagęścić (woda z mąką, śmietana z mąką, zasmażka itp). Na koniec doprawić do finalnego smaku. Taki sosik doskonale nadaje się do pierogów, kopytek, kaszy i ziemniaków.