Moja dzisiejsza kolacja to kasza (pęczak) z grzybami – przepis to moja interpretacja, tego co znalazłem w Necie, bo przepisów na „kaszotto” (trochę dziwna nazwa) – całkiem sporo. Robiłem już wcześniej różne warianty Risotto, ale z kaszą nie próbowałem – dlatego postanowiłem zmierzyć się z tematem, tym bardziej, że pęczak bardzo lubię.
Potrzebujemy :
- ok. 150 g pęczaku
- 100 – 150 g świeżych grzybów (jest sezon więc nie powinno być problemów)
- 1 cebula
- 1 ząbek czosnku
- ok. 150 ml wina białego (ja użyłem Muscat – białe, słodkie, choć pewnie powinno być wytrawne)
- bulion (dużo) do podlewania kaszy w czasie gdy dochodzi/pęcznieje
- 1-2 łyżki masła
- oliwa z oliwek
- natka pietruszki
- przyprawy (sól, pieprz) – sól opcjonalnie (zależy od bulionu i sera)
Na początek musimy dobrze podsmażyć cebulkę z grzybami (suszone namoczyć dzień wcześniej) na dosyć dużej ilości oliwy. Pod koniec smażenia – dodać pokrojony drobno ząbek czosnku (tu nie przeginamy z ilością, czosnek nie ma zdominować smaku) i wsypujemy, wcześniej przepłukaną kaszę – chwilę podsmażamy razem. Dolewamy wino i czekamy aż kasza je wchłonie/odparuje – jak zrobi się za sucho, zaczynamy dolewać porcjami (co kilka minut) rosół. Należy wykazać się cierpliwością – pęczak potrafi wchłonąć sporo wody i tym samym istotnie zwiększyć swoją objętość – tyle że potrzebuje na to czasu. Na malutkim palniku bawimy się tak ze 40-50 minut, często mieszając. Jak stwierdzicie, że kasza jest już wystarczająco miękka, wyłączamy i dokładamy 2 łyżki masła oraz tarty ser. Powinien być parmezan, ale nie miałem – dodałem długodojrzewający Cheddar (bardzo go lubię) – który nie jest taki twardy i suchy, ale jest bardzo pikantny i intensywny w smaku. Możecie poeksperymentować – jak dla mnie jest OK.
Kilka uwag – ser na końcu nadaje bardzo charakterystyczny smak, który świetnie pasuje do posmaku wina, mam wrażenie że jak nie damy jednego to drugiego (wino i ser) też nie powinniśmy. Masło jest niezbędne – dodaje świetny posmak i konsystencję, a ewentualne solenie wyłącznie na końcu – zastosowany ser z reguły jest bardzo słony (bulion też). Jemy świeżo przygotowane danie – na drugi dzień z kaszotto zrobi się „kaszana”. Słodkie wino – jak dla mnie – było świetnym pomysłem.